sobota, 9 sierpnia 2014

Bo jestem kobietą i właśnie zmieniłam zdanie, czyli dlaczego obcięłam włosy

Sporo czasu mnie tutaj nie było... I nadeszła pora na powrót, a jak wracać, to najlepiej robiąc mocne "wejście smoka". 
Moje długie fale zapuszczane z taką pieczołowitością, czułością i uporem w jednej chwili poszły pod nożyczki, skracając się do długości za łopatki. Co mnie napadło na tak drastyczną zmianę? To był impuls. Osiągnęłam już cel, do którego zmierzałam przez rok i efekt wcale mnie nie zadowolił. Równej długości włosy do talii okazały się być trudniejsze w utrzymaniu niż początkowo sądziłam. Mój skręt rzadko kiedy współgra z czynnikami atmosferycznymi, końcówki łatwo się przerzedzają, a włosy są po prostu ciężkie.

Potrzebowałam odmiany i tym sposobem pozbyłam się naprawdę wielu centymetrów. Kolejnym etapem było wystopniowanie włosów, którego dokonałam własnoręcznie. Gęstość mojej czupryny zmusiła mnie do stworzenia aż sześciu warstw. Efekt możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej, na którym włosy są już dłuższe - od cięcia minął miesiąc i całkiem sporo podrosły.




Z nowej fryzury cieszyłam się miesiąc. Później już tylko okrutnie tęskniłam za dawną długością i ten stan utrzymuje się każdego dnia. Jednak zdecydowanie się na tak dużą zmianę pozwoliło mi zweryfikować w jakiej fryzurze czuję się najlepiej. I zdecydowanie nie są to włosy równej długości. Warstwy pozwalają mi czuć lekkość na głowie, a same kosmyki - których skręt niestety nie jest mocny, ale jednak jest - lepiej się układają. 

Cięcie nastąpiło na początku czerwca. Teraz włosy sięgają połowy biustu. Rosną dość szybko, chociaż nie stosowałam żadnych wspomagaczy porostu (kilka dni temu powróciłam do picia drożdży). Mam nadzieję, że byczy przyrost się utrzyma, bo chcę by znowu były długie. Powróciła motywacja do zapuszczania kudełków i przy dobrych wiatrach za kilka miesięcy mogę odrobić wszystkie straty na długości. 

Nie będę podcinać końcówek, może jedynie popracuję nad warstwami, ale to w dalszej perspektywie. Nie do końca podobają mi się wyraźnie wystopniowane kosmyki. Potrafią się zawinąć w dłuższe pasma, tworząc efekt "schodów", nie ma ładnego przejścia. Z tego powodu rozważam wypróbowanie metody cieniowania robiąc kucyk (lub kilka) na czubku głowy. 


Jak Wam się podoba zmiana?