poniedziałek, 15 września 2014

Lato się skończyło, ale może jednak coś o filtrach?

Bardzo polubiłam filtr Vichy Capital Soleil Emulsję matującą. Niestety w tegorocznym sezonie wiosna-lato nigdzie nie mogłam znaleźć wersji z faktorem SPF 50. Trzydziestka, jak na moje wymogi, to zdecydowanie zbyt niska ochrona. Rozważałam zakup filtru Uriage, który również mi służył, ale bez konkretnej promocji mój portfel aż nazbyt by ucierpiał. Tak się złożyło, że apteka Ziko oferowała 25% rabat na gamę produktów przeciwsłonecznych z La Rosche-Posay. 

Właśnie wśród nich znajdował się tajemniczy - bo o zmienionej, ponoć udoskonalonej formule - Anthelios XL. Ultralekki fluid do twarzy SPF 50+.


Co oferuje producent?
- ultralekką konsystencję
- bezzapachowy
- wodoodporny
- nie powoduje powstawania zaskórników
- bardzo wysoka ochrona: SPF 50+ (UVB), PPD 42 (UVA)
- stabilność do 6h 




Moja opinia:

Przyznaję, że filtr ten kupowałam z duszą na ramieniu. Mam sprawdzone dwa filtry apteczne, z których byłam bardzo zadowolona, a jak wiadomo, kombinowanie z nowościami nie zawsze wychodzi na dobre. Niemniej zostałam postawiona pod murem i potrzebowałam czegoś "na już". Dodatkowo Anthelios XL był w promocji. 

Oczekiwania miałam spore. Właściwie wszystkie można podpiąć pod wyżej wymienione obietnice producenta. Głównie liczyłam na szybką wchłanialność i zapewnienie solidnej ochrony przeciwsłonecznej. W czasie pierwszego testu bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Anthelios rzeczywiście posiada tę "ultralekką" konsystencję. Wręcz początkowo uznałam, że jest zbyt rzadka, co nie sprzyja precyzyjnemu wymierzeniu ilości, jaką chcemy nałożyć na twarz. Nie potrafię stwierdzić ile produktu lądowało na mojej skórze, ale zaaplikowana ilość (niezależnie od tego, jaka by była) szybciutko się wchłaniała i nie pozostawiała po sobie żadnego śladu. Bez problemu już chwilę później mogłam nakładać podkład. 

Pamiętacie te upały w lipcu i operujące ostre słońce? Ja doskonale. Przesiedziałam ponad 3h w mocnych promieniach, całkowicie na nie wystawiona, a później spacerowałam jeszcze 1,5h. Do bólu spaliłam sobie ramiona i czubek głowy, ale buzia pozostała nietknięta. Nadmienię, że filtrem posmarowałam twarz godzinę przed wyjściem z domu, więc łączny czas przebywania na słońcu wynosił niecałe 5h (a trzymania filtru na skórze niecałe 6h). 
Nie zaczerwienił mi się nawet czubek nosa :)

Chyba nie muszę nic więcej dodawać. Ultralekki fluid Anthelios XL naprawdę doskonale chroni skórę przed słońcem. Nie straszne jest udać się na solidną ekspozycję słoneczną z tym filtrem na buzi.

Jedyna wada, jak zresztą wielu filtrów aptecznych, to słaba stacjonarna dostępność. Po miesiącu od kupienia swojego opakowania w aptece Ziko, przestałam widywać ten filtr. Szukałam go w Superpharm i tam też brak. 

Mamy jesień, nadejdzie zima, powrócę chyba do Uriage. Jednak w kolejnym sezonie wiosna-lato królować będzie Anthelios!


Miałyście? Stosujecie filtry do twarzy?



3 komentarze:

  1. Stosuję teraz tylko ziaję antyoksydacyjną spf50, choć nie jest na pewno matująca ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja stosuję jak mi się przypomni ;). W tym roku była to Ziaja 25SPF. W przyszłym jeszcze nie wiem. Poza tym mój podkład ma 20SPF.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja musiałam dorosnąć do stosowania filtrów :D Dawniej leżałam plackiem na słońcu i jeszcze smarowałam ciało przyspieszaczami opalania :/ Teraz prawie wcale się nie opalam, kilka razy podczas wakacji zdarzyło mi się pojechać nad wodę ale i tak prawie nic mnie nie opaliło.

    OdpowiedzUsuń