czwartek, 13 października 2016

Większe cięcie: 8 cm mniej, plany pielęgnacyjne

Jedną z moich kotek, Aryę, przedstawiłam Wam w poprzednim poście. Teraz wypadałoby napisać o niej coś więcej. Gdyby potrafiła mówić ludzkim głosem, a gaduła z niej straszna, zapewne powiedziałaby tak: Mam na imię Arya i jestem włosomaniaczką. Uwielbiam gryźć i atakować włosy!
Tym wstępem chciałam naświetlić powody, dla których zdecydowałam się na stratę aż tylu centymetrów, gdy przecież długie włosy są najbliższe memu sercu. Powód nr 1: kot mi je wygryzł :c Powód nr 2: jeśli nie obetnę wyszarpanych kocówek, zniszczenia pójdą wyżej i będę musiała obciąć wiecej. Powód nr 3: jak skrócę włosy to Arya może przestanie się nimi aż tak interesować. Powód nr 4: właściwie to ciekawe jak będę wyglądała w krótszych włosach, bo zdążyłam już zapomnieć :p

Koncepcja skrócenia włosów przestała być niemiłą koniecznością i zaczęła mi się coraz bardziej podobać. Włosy zostały obcięte miesiąc temu z tradycyjnie noszonej przeze mnie długości za talię do połowy biustu (w skręcie). Wydawały mi się bardzo krótkie, aż za krótkie... Długo nie mogłam się przyzwyczaić. Wprawdzie końcówki nabrały objętości, optycznie się zagęściły, ale za nic nie potrafiłam ich ułożyć. Nie chciały się falować jak dotychczas, wywijały się nie w tę stronę, co chciałam. Jeśli pojawił się skręt, to był jakiś dziwny, więc zaczęłam rozczesywać włosy po myciu. Nie jest to dla nich dobre rozwiązanie, bo powoduje puszenie. Rozpoczęłam próby ugniatania żelem, ale efekty były średnie, więc przerzuciłam się na silikonowe serum, które okazało się strzałem w dziesiątkę, choć wcześniej nie byłam zadowolona z tego produktu. Po zmianie sposobu aplikacji serum daje radę ujarzmić puszące się warstwy.












We wrześniu włosy urosły o jakieś 2 cm. Chciałabym, żeby w tym miesiącu przyrost był podobny, a najlepiej większy, ale wątpię, aby było to realne, bo plany na wieczorne wcieranie wcierki zwykle kończą się odcinaniem zasilania w ciepłym łóżku :p Tak bardzo mi się nie chce, że ciągle to przekładam na kolejny dzień i kolejny, i kolejny. Dzisiaj postaram się zmobilizować :d
Zakupiłam nową wcierkę i na dniach rozpocznę jej testowanie. W ręce wpadła mi też henna ciemny brąż z Orientany i w planach mam robienie glossów. Nie zależy mi na zmianie koloru, a na odżywieniu włosów. Wykończyłam większość kosmetyków i czaję się na nowości Ziaji. Chcę też częściej robić ziołowe płukanki i wrócić do laminowania żelatyną. Zgłębiam tajniki robienia maceratów olejowych i wkrótce rozpocznę produkcję ;d

Na zdjęciach widać, że skręt włosów bardzo osłabł, co jest wynikiem ich rozczesywania po każdym myciu. Niestety powrót do regularnych fal (przy wyeliminowaniu czesania) nie jest prosty. Na początku to droga przez mękę, bo włosy zaczynają się kręcić, ale wygląda to jeszcze dość nieestetycznie, przynajmniej w moim odczuciu, ale ja cierpię na bulimioanoreksjęwłosową i rzadko kiedy jestem zadowolona z ich wyglądu :p Wiecznie narzekam, że "gdybym miała proste włosy, to życie też bym miała prostsze" :p


Jak się mają Wasze włosiska? :)

2 komentarze:

  1. Posiadasz FB? ;d
    MUSZĘ Cię obserwować a to najprostszy sposób xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety mój blog nie ma konta na fb, ale od jakiegoś czasu intensywnie nad tym myślę, więc w przyszłości pewnie je założę. Niemniej zachęcam do zaglądania :D
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń