czwartek, 29 sierpnia 2013

Włosowy kryzys

No tak, dopadł mnie włosowy kryzys i była to tylko kwestia czasu. Nie napiszę, że go wyczekiwałam, o nic z tych rzeczy! Zwyczajnie wiedziałam, że przy moim wołającym o pomstę do nieba cięciu, pewnego dnia zerknę w lustro przez ramię i ujrzę kokodżambo, któremu stylizatory nie dadzą rady.

Tydzień temu pożegnałam się z kolejnymi centymetrami, dokładniej z 2,5. Końcówki ciachnięte na prosto, uradowały me serce wizualnym zagęszczeniem i nieznacznym zredukowaniem dziury z prawej strony. Było pięknie przez jeden wieczór. Następnego dnia włosy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestały dobrze się układać (rzecz jasna, na tyle dobrze, na ile tak krzywo pocieniowane włosy dadzą radę). Schodzenie z cieniowania to ciężka orka, jeśli decydujemy się pomału podcinać kilka centymetrów, zamiast ciachnąć wszystko do pierwszej warstwy. Coraz częściej kusi mnie pozbycie się co najmniej 10 cm, ale na szczęście wiem, że zapłakałabym się potem na śmierć.

Musiałam odpuścić stylizację i zaatakować włosie silikonami. Niestety, nie dość wystarczająco pacyfikuje to moje fruwajce. Pozostaje tylko atakować przyrost i podcinać, podcinać... aż będę miała się czym chwalić.





4 komentarze:

  1. trzymam kciuki, by było lepiej :* ja w grudniu zeszłam z cieniowania i straciłam ponad 8cm, więc wiem przed jakim wyborem stoisz. Każde włosy mają swoje gorsze dni, będzie dobrze :*

    P.s wyłącz sobie weryfikację obrazkową ;) Ustawienia-->Posty i komentarze--> Weryfikacja obrazkowa :)


    pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Liczę, że skubańce się w końcu ogarną ;P

      Usuń
  2. W końcu jakiś nowy wpis :P lepiej opisz jakiś nowy produkt ;)Eda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nowym produkcie będzie dzisiaj ;) Witaj, amiga kochana :*

      Usuń