sobota, 4 stycznia 2014

Pierwsze noworoczne postanowienie ruszyło: przestaję czesać włosy

Podjęłam wyzwanie życia bez grzebienia. Brzmi całkiem śmiesznie, ale wierzcie mi, od rozczesywania włosów byłam wręcz uzależniona. A to skutkowało mordowaniem moich fal, o które przecież tak pieczołowicie dbam (jakom włosomaniaczka sercem i duszą).

Co mnie natchnęło do zmiany? Prawie pozbyłam się cieniowania i włosy przestały współpracować. Falowały w stopniu znikomym, na dodatek puszyły się od byle dotknięcia ręką. Chciały się kręcić, ale rozczesując je po myciu skutecznie im to utrudniałam. Jeszcze wczoraj wyglądały jakby prąd mnie popieścił. Widok opłakany, aż wstyd się przyznać, że dba się  o włosy...

Dzisiaj po raz pierwszy od wielu lat grzebień poszedł out. Włosy rozczesałam pod prysznicem z nałożoną na nie odżywką d/s. Na koniec po myciu roztrzepałam je palcami i zawinęłam pod ręcznik. Nie były splątane, schły naturalnie, a ja z minuty na minutę byłam w coraz cięższym szoku. Fale definiowały się mimo braku jakiegokolwiek ugniatania i, co najważniejsze, nie było puchu. Jeszcze długa droga przede mną, bo włosy muszą nauczyć się kręcić, ale już po pierwszym razie wiem, że do czesania po myciu już nie wrócę :).

Nieczesania dzień 1.





Próbowałyście nieczesania?

5 komentarzy:

  1. Ja od wprowadzenia zmian pielęgnacyjnych (włosomaniaczych) w kwestii włosów przestałam czesać włosy po umyciu. Teraz rozczesuję przed myciem i w trakcie spłukiwania odżywki. Potem tylko lekkie ugniatanie i niech schną. Taka metoda zauważalnie zminimalizowała puszenie i skręt jest bardziej zdefiniowany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuję, że mój romans z grzebieniem po myciu trwał tak długo, eh...

      Usuń
  2. a kto mnie kiedyś objeżdżał, że się nie rozczesuję włosów po myciu, hę?:P

    OdpowiedzUsuń
  3. ja również rozczesuję przed myciem ! masz piękne włosy i śliczny kolor !

    OdpowiedzUsuń