wtorek, 28 stycznia 2014

Shopping is my cardio w styczniu

Zakupy ubraniowe kocham na równi z nienawiścią. Postura skrzata, minimalizm i tolerowanie tylko określonych kolorów oraz krojów mocno zawęża mi pole do działania. Takie wyprzedaże na przykład - musiałabym chyba uprawiać tydzień nieprzerwanego shoppingu, żeby dostać w łapki każdą część garderoby w rozmiarze 34/XS, rzadko kiedy S. Małe rozmiary znikają w mgnieniu oka jeszcze zanim zostaną objęte obniżką. Nie mam łatwego życia. W większości przypadków nie mogę się wybrać jak normalny człowiek do sklepu i kupić ciuch, który powoduje przyspieszoną akcję mego serca. Z reguły to serce ściska mi się z żalu nad brakiem dostępności mojego rozmiaru. Muszę liczyć na szczęśliwy dzień ;).

I takim oto fartem biała rozkloszowana sukienka pikowana w kwiaty zawitała w mojej szafie. Ten ostatni egzemplarz omyłkowo nie został oznaczony promocją i nikt go nie chciał za normalną cenę (130 zł). Reserved %.




Czarna ołówkowa spódnica. Reserved %.



Kolejna ołówkowa spódnica z Reserved. Pikowana w kwiaty, ze skórzanym pasem. Z nowej kolekcji.



Kilka prostych koszulek. H&M.



I na tym koniec ubraniowych zdobyczy. Przynajmniej zaoszczędziłam, a mam kilka chciejstw z nowych kolekcji, nad którymi poważnie się zastanawiam.
Długo miałam bana na zakupy kosmetyczne (czas redukować zapasy jak na wojnę), ale nie mogłam przejść obojętnie wobec kilku produktów.

Błoto z Morza Martwego. Do dostania w Rossmannie, cena 19.90 za 500 g. Bardzo opłacalny biznes.


Skład: 100% błoto z Morza Martwego

Olejek Bhringraj firmy Hesh. Kusił mnie od roku, więc gdy pojawił się w moim tybetańskim przybytku kosmetycznej rozpusty za cenę jedynie 18 złotych, musiałoby mi rozum odjąć, żeby nie skorzystać z takiej okazji. (zdjęcie wkrótce).

Skład:
Cocos Nicifera (Coconut oil), Eclipta Alba (Maka), Emblic Myrobalan (Amla), Herpestis Monniera (Brahmi), Lawsonia Alba (Mehendi), Menthe Piperta (Pudina Phool), Psoralea Corylifolia (Bawchi), Santalum Album (Chandan), Bailospermum Montanum (Dantimool), Callicarpa Macrophyllavah (Ghwala), Vytex Nirgundi Trifolia (Ghodawaj), Nordostachys Jatamasi (Jatamasi), Tandrobium Macraei (Jivanti Patra), Hedychium Spicatum (Kapoorkachli), Cinnanmomum Camphora (Kapoor), Trigonella Foenumgraecum (Methi), Rosa Alba (Rose), Evolyulus Echinoids (Shankhawali), A--DROPgan Muricatus (Wala).

Płyn do kąpieli Babydream Fur Mama. Objawił się w moim Rossmannie za cenę 8,29 zł. Grzech nie brać.

Skład:
Aqua, Glycine Soja (Soybean) Oil, Sorbitol, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoamphoacetate, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Parfum, Sodium Chloride, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Whey Protein, Lactose, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Polyglyceryl - 10 Laurate, Polyglyceryl - 2 Laurate, Glyceryl Caprate, Xanthan Gum, Tocopherol, Citric Acid.

Mydła Aleppo 24% i 12% z czarnuszką. Klik!



Lakiery piaskowe Lovely Snow Dust. Klik!



Całe zakupy uznaję za bardzo udane. A jak było u Was? :)

1 komentarz:

  1. żeś zaszalała;) choć wydaje mi się, że w tym roku promocje były jakieś gorsze...

    OdpowiedzUsuń